8 stycznia 2015

UST 2014/15 - kierunek Lwów!

Zapraszam Was na kolejną relację podróżniczą - po prostu pachnącą nowością i bardzo aktualną. Chodzi o relację z dość krótkiego, ale ciekawego wyjazdu "Ukraine Sylwester Trip 2014/15". Datę opuszczenia Polski wyznaczyliśmy na 30 grudnia, na wtorek. Sam pomysł na wyjazd powstał w listopadzie, ale ukształtował się dopiero tydzień przed wyruszeniem.






30 grudnia 2014
Wyruszamy o godzinie 9. Nie mamy jakiegoś bardzo określonego planu, ale musimy załatwić jeszcze parę papierków. Na pierwszy ogień idzie Zielona Karta - czyli ubezpieczenie samochodu potrzebne do wjazdu na Ukrainę. Przyglądam się temu... ważne od 31 grudnia 2014 do 30 grudnia 2015... czyli musimy czekać na granicy do północy?
Uznajemy, że będziemy martwili się, gdy dojedziemy. Później okazuje się, że trzeba zrobić przegląd samochodu... robimy, jakąś część trzeba wymienić. Wymieniamy, bo wiemy, że ukraińskie drogi są słabe... wszystko zajmuje czas do 15 - 6 godzin...
Jedziemy dość długo, bo kolejne 6 godzin - autostradą aż do Rzeszowa, później zjeżdżamy i jedziemy przez Łańcut i Przeworsk. Na przejściu granicznym w Korczowej jesteśmy o 21 czasu polskiego.
Stoimy prawie 2 godziny... ale w zasadzie na własne życzenie, bo wjechaliśmy nie na ten pas, co trzeba (i staliśmy razem z Ukraińcami, zamiast jechać pasem unijnym; straciliśmy pewno z godzinę). W końcu o 22.50, a właściwie o 23.50 (tam jest godzinę później) jesteśmy na Ukrainie (wypełniam tym samym jedno z moich marzeń podróżniczych). Jest już w zasadzie północ, więc pasowałoby poszukać jakiegoś noclegu. Jednak wcześniej wschodni sąsiedzi raczą nas wyjątkowo niskimi cenami paliw (1,60 zł za gaz).

31 grudnia 2014
Jedziemy na wschód po nocnych ukraińskich drogach (które jeszcze tu nie są takie złe). W miasteczku Yavoriv (Jaworów), położonym 20 km od granicy, mamy nocleg za ok. 45 zł w sympatycznym motelu (około 20-25 zł/osoba, w pokoju telewizor i ogrzewanie; na zewnątrz -20 stopni). Myślę, że w Polsce zapłacilibyśmy 4 razy tyle?
Na koniec mała galeria z granicy:









S.
Share:

8 komentarzy:

  1. czekam na ciąg dalszy :)

    na granicy płaci się jakieś ubezpieczenie, czy wystarczy ZK?

    OdpowiedzUsuń
  2. ZK wystarczy, nam nikt nie kazał płacić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na sztuczne ognie!
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) dzięki, ale sztucznych ogni niestety nie widzieliśmy (byliśmy 10 km od Lwowa w jakimś motelu, na zewnątrz -15 stopni, więc... ;) )

      Usuń
  4. Jestem pod wrażeniem. Świetny artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowymaja 09, 2020

    Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń





W tej witrynie są wykorzystywane pliki cookie, których Google używa do świadczenia swoich usług i analizowania ruchu. Twój adres IP i nazwa użytkownika oraz dane dotyczące wydajności i bezpieczeństwa są udostępniane Google, by zapewnić odpowiednią jakość usług, generować statystyki użytkowania oraz wykrywać nadużycia i na nie reagować. (więcej informacji w polityce prywatności)

Poznajmy się!

Cześć! Mam na imię Szymon. Cieszę się, że się tu znalazłeś - nie pożałujesz! Znajdziesz tu relacje z moich podróży, praktyczne wskazówki i porady, fotografię podróżniczą i osobiste przemyślenia. Czytaj, oglądaj, inspiruj się i... ruszaj w świat! A jeśli chcesz mnie o coś zapytać, to zwyczajnie napisz do mnie w komentarzu, na Facebooku czy mailem. (więcej o mnie tutaj)

Wesprzyj mnie lajkiem! :)

Moje artykuły

© Szymon Król / Za miedzą i dalej 2021. Wszystkie prawa zastrzeżone/All rights reserved. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Blog Archive

BTemplates.com